Zaspane mamy...
Kiedy dziecko jest bardzo małe, bardzo dużo śpi, ale też wymaga opieki 24 godziny na dobę. Przez to świeżo upieczone mamy nie mają zbyt często możliwości, by zaznać spokojnego długiego snu, nie zmąconego płaczem, karmieniem i przewijaniem malucha. Wiele kobiet skarży się na zmęczenie, ale przy tym zaśmiewa się do łez z sytuacji, które wynikły z ich przemęczenia i braku snu. Oto kilka z nich. Mamy nadzieję, że czytając to, mamy poczują ulgę, że nie tylko one niemal traciły rozum przez niedobór snu.
- „Podczas spaceru z maleństwem spotkałam sąsiadkę, która nie widziała go jeszcze od czasu urodzenia. Zaciekawiona zapytała o imię, jakie dla niego wybraliśmy. Byłam tak zmęczona, że nie potrafiłam sobie przypomnieć. Mina sąsiadki z pewnością była bezcenna!”
- „Kiedy wróciłam do pracy po urlopie macierzyńskim, moje dziecko jeszcze nie przesypiało całej nocy i przynajmniej raz budziło się na karmienie. Czasem wychodziłam z domu niemal nieprzytomna. Zdałam sobie sprawę z tego jak bardzo nie dosypiam, gdy siadając w pracy przy biurku zauważyłam, że mam założone dwa różne buty.”
- „Pojechałam z dzieckiem do supermarketu. Nie dość, że byłam niewyspana po raz kolejny dzień z rzędu, to w trakcie zakupów maluch ciągle marudził. Kiedy w końcu odeszłam od kasy i dotarłam z koszykiem na parking, z ulgą włożyłam dziecko do fotelika i pojechałam do domu. Niestety zakupy pozostały w koszyku, obok miejsca, na którym zaparkował”
- „Przez pierwsze miesiące życia mojego syna byłam stale tak bardzo niewyspana, że standardem było zalewanie wrzątkiem pustego kubka – bez wsypanej herbaty albo kawy.”
- „Zastanawiam się jak moje starsze dzieci i mąż przeżyły okres niemowlęcy najmłodszego dziecka. Ze zmęczenia nie raz zdarzyło mi się posolić dzieciom kakao, przyprawiać rosół cukrem, albo wylać do zlewu dopiero co ugotowaną zupę i umyć po niej garnek.”
- „ Po jednej z wielu nieprzespanej nocy, ubierając się rano, miałam problem z włożeniem skarpety. Nie wiedziałam o co chodzi, dopóki nie zorientowałam się, że to skarpetka nie moja, a mojego dziecka…”